środa, 1 maja 2013

siedzę tu,siedzieć chcę

Nie ma to jak rozchorować się na majówkę i zostać w zimnym mieszkaniu,ale przynajmniej pod ciepłym kocem. Miały być próby co dzień, a tu nawet na próby mnie nie stać,a J. nie chce się zarazić.

zmęczyłam się tymi obowiązkami,emocjami,ludźmi,bo i ludzi dużo ostatnio zaangażowanych było w różne projekty czy sytuacje ostatnio. Dużo tego,naprawdę. Jestem dumna z siebie i z J. ,za te miesiące roboty, ale też i zmęczona. Mamy ostatnie trzy występy i koniec do jesieni.

Wstałam dziś z myślą, boże pozwól mi być samej,nie chcę nigdzie wychodzić,nie chcę prób,chcę mieć książki i filmy. I marzenie się spełniło.Wyszłam tylko po słodycze. I nawet nie było to takie same,same, bo A. też jest i sobie przerobiłyśmy jej stare materiały z terapii. I czułam się taka spokojna i że to tak dobrze,że nie pojechałam do domu i że nie dzwonią,a ja nie mam jak.
I taka silna,jak Domino,sama nie wiem,dlaczego,chyba po prostu przez ten film.

A potem jednak gdy zajrzałam do tych maili i zaczęłam myśleć o ulotności chwil,o naszej przemijalności,zrobiło mi się smutno. Nie nad mailami,bo te same w sobie dostarczyły wszystkiego - i wzruszenia i śmiechu i radości i kilku łez i tęsknoty,ale takiej znośnej.Zrobiło mi się smutno, bo życie przemija i wszyscy umrzemy , a my gubimy siebie gdzieś po drodze,gubimy się,nie rozumiemy,sprzeczamy,kłócimy,wypominamy,obarczamy,masa,masa innych.I zapominamy siebie.I zapominamy,co dobre na rzecz,co złe. A życie kurwa mija.
i przecież u schyłku zostają wspomnienia i co najwyżej tęsknota za tymi,których się kocha.bo już więcej czasu na miłość nie będzie.czy tam przyjaźń.

więc pomyślałam siedzę tu taka sama, a inni niemal wszyscy,których znam -siedzą z rodzinami,albo siedzą na wyjazdach z przyjaciółmi.
a ja myślę jak to chcę być sama i ok- chciałam być sama i miałam prawo do tego po tym masakrycznym tygodniu artystycznych wyzwań pełnych ludzi i wcześniejszych przygotowaniach.
ale...na koniec dnia chciałoby się chociaż telefon.chciałoby się znaleźć ten kluczyk złoty, który pozwoli wkraść się w serca ludzkie i ugładzić ich umysły i emocje, żeby mogło być dobrze między nami.
ja po prostu nie mogę,choć bardzo bym chciała,nie mogę jeszcze tam pojechać.im rzadziej będziemy się widzieć, tym lepiej. jeśli ja już tęsknię i boli mnie cała sytuacja, to może i oni zatęsknią?a jeśli nie to przy najbliższej okazji będę taka,że owszem,zatęsknią.
nie chcę więcej kłótni. a jedynym sposobem było stanąć na własne nogi.i chyba nawet to,że zamiast telefonu od mamy był telefon od mojego M. jest również częścią stawania na własne nogi.
czasami potrzebujemy wiedzieć,że ktoś gdzieś o nas myśli.

a w ogóle to chyba odzwyczaiłam się od książek naukowych.olaboga będę miała problem.

ale tak naprawdę to będzie dobrze,wolę siłę Domino i emocje z tamtej części dnia.
trzeba odciąć pewne nici, by stanąć na własnych nogach.
to będzie cudowny smak,smak dorosłości.wierzę,że nowy rok akademicki będzie zupełnie inny.
że moje być i moje mieć jakoś zaspokoję.bo dlaczego by nie?




2 komentarze:

  1. Kotku, to w końcu chcesz być sama czy nie? Same sprzeczności! Same.
    Jeśli Cię to pocieszy, wszyscy których ja znam też gdzieś z kimś balują. A ja też zaraz biorę koc i się chowam. I do mnie nikt nie zadzwoni.
    Udajmy, że bardzo mnie to gryzie, a Ty poczuj się dzięki temu lepiej ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe nie,nie nie musiałam się poczuć przez to lepiej. mam po prostu bardzo napięto sytuację w domu i to tak stąd.i chciałam i bylam sama 3/4 dnia, a potem po czytaniu maili V. , przypomnieniu sobie o umieralności ludzi już nie chciałam,ot co.

    OdpowiedzUsuń